Dzisiaj przychodzę do Was z moją opinią na temat lakieru Golden Rose WOW o numerze 51.
W malutkiej niepozornej buteleczce kryje się śliczny czerwony kolor. Lakiery z tej serii mają małe, lekko spłaszczone pędzelki, którymi bardzo wygodnie maluje się nawet dużą płytkę paznokcia. Jest dość lejący, ale nie rozlewa się na skórki - te niedociągnięcia, które widzicie na zdjęciach to zdecydowanie moja wina ;) Kryje bardzo ładnie chociaż niezbędne są dwie warstwy, bo po jednej jest jeszcze sporo prześwitów.
Jest to odcień czerwieni, który bardzo mi odpowiada. Jest po prostu czerwony - nie wpada w inne odcienie. Jest kremowy i gładki, nie ma żadnych drobinek
Co do trwałości to jest więcej niż zadowalająca - lakier nie odpryskuje, po 4-5 dniach pojawiają się lekkie przetarcia na końcówkach, ale to akurat norma. Nie wiem co prawda jak sprawuje się solo, bo zawsze używam lakierów w połączeniu z top coatem. Jeśli chodzi o zmywanie to nie jest bardzo problematyczne, chociaż trzeba troszkę uważać na skórki.
Jako baza posłużył mi Miss sporty Nail expert manicure base&top coat, na wierzch nałożyłam Golden Rose Gel Look top coat.
Ponieważ chciałam nieco ożywić swoje mani ozdobiłam je wzorkami z płytki DER-10, która jest kopią płytki MoYou.
Do ich wykonania posłużył mi lakier Wibo extreme nails nr 34, o którym więcej napiszę innym razem.